Maybe around somewhere around the time,
The moment I saw you,
With your hair all sticking up,
I was so caught up,
Cos baby it was damn cute,
I need you, to need me
__________________________________________________________________________
Wyjął z kieszeni paczkę papierosów i zapałil szluga.
Wypuścił dym nasuwając na nos czarne okulary.
Mierzył wzrokiem wszystkich, tak jak wszyscy mierzyli jego. Poczuł na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Odwrócił się.
Zobaczyl swój cień w postaci blondynki. Gdyby mogła wszędzie by za nim chodziła. Z pewnością. Odwrócił głowę i wbił wzrok w telefon. Odpisał na wiadomość Harry'emu
Kiedy odwrócił się kolejny raz, zauważył ją stojącą z jakimś chłopakiem i pilnie rozmawiającą z nim o czymś. Gestykulowała rękoma i się uśmiechała. W końcu przerwa dobiegała końca. Szli krok w krok do swojej sali.
Przepuścił ją w drzwiach.
- Nie wiedziałam, że mamy w grupie takiego dżentelmena- droczyła się z nim.
- Daj mi spokój. _ warknął. Poszedł na swoje miejsce. Usiadł niedbale. Głową mu pękała .
- Dobiorę was w dwuosobowe grupy. Musicie zrobić projekt. Zanalizować książkę, którą jutro wam podam- oświadczył profesor, który właśnie teraz zaczął wykłady. Na sali rozległ się głośny jęk niezadowolenia.
- I znając moje szczęście trafię na nachalną blondynkę - mruknął cicho do siebie. No i co? Nie mylił się.
Zajęcia trwały jeszcze kilka godzin, a on nie przejmował się niczym innym jak tym, że będzie musiał z nią współpracować. Nie lubił jej. Zdecydowanie jej nie lubił, a ona wręcz przeciwnie.
Miał jeszcze gorszy humior niż przedtem. Wyszedł z auli tak zdenerwowany że musiał zapalić. Zderzyl się z jakąś brunetką spiesząc się do wyjścia. - Sorry mała - ominął ją i poszedł dalej.
- Nic się nie stało!- nie zdąrzył tego usłyszeć. Owa brunetka była najlepszą przyjaciółką Ivi. Dziewczyny spotkały się przed wyjściem i pożegnały. Każda z nich mieszkała w innej części miasta. Blondynka wyszła z budynku i podeszła do limuzyny, która na nią czekała. Louis do niej podszedł, czym była naprawdę zdziwiona.
- Słuchaj, nie wiem jak ten projekt będzie wyglądał ale oblejesz.
- Chyba sobie żartujesz!- założyła ręce na piersiach i spiorunowała chłopaka wzroskiem- Zrobisz ze mną ten projekt. Nie obchodzi mnie czy ci się chce czy nie, jasne?- Nie lubił gdy ktoś mu się sprzeciwiał, ale jednocześnie ta dziewczyna coraz bardziej go ciekawiła.
- Nie rozkazuj mi. Nie jestem jednym z twoich kolegów. - warknął.
- Nawet bym tego nie chciała- była świadoma swoich słów. Robiła to specjalnie, bo zdąrzyła zauważyć, że takim zachowaniem naprawdę go wkurza. A jak sama twierdziła, wkurzenie chłopaka to połowa sukcesu- Myślisz, że cieszę się, że muszę to zrobić z największym dupkiem i tępakiem?
Louis wysuwa ręce z kieszeni. Poprawia swoją marynarkę tak że na chwilę odsłonił gnata. - Myślisz że cieszę się robić to z kobietą lekkich obyczajów. Latasz od jednego do drugiego.
- Słucham?!- krzyknęła oburzona. Na szczęście nikt tego nie usłyszał. Wszyscy się rozeszli. Została tylko ta dwójka- Nie wiesz o mnie nic. Więc się nie wypowiadaj, jasne?
- Oceniasz mnie tak samo jak ja ciebie. Z widoku. Ostrzegałem cię. Panuj nad słowami.
- No cóż, chyba jednak się mylisz- oparła się o samochód- ja mam podstawy by twierdzić, że taki jesteś. A ty? Ubzdurałeś to sobie. A no i nie musisz mnie przed niczym ostrzegać jestem dużą dziewczynką- puściła mu oczko i otworzyła czarne drzwi, ale chłopak ponownie je zamknął. Zmarszczyła czoło wpatrując się w niego tępo.
- Dużą ale głupią a to różnica. - prychnął. - Takie dziewczynki źle kończą. I nie jedna z skończyła
- No patrzcie go- zaśmiała się- znalazł się pan wszechwiedzący. Na pewno nie skończę gorzej niż ty, dupku- wypowiedziała te ostatnie słowa z większym naciskiem.
Pochylił się nad nią. - Mylisz kochanie. Bardzo się mylisz ale igraj z ogniem dalej. Nie wiadomo czy się następnym razem obudzisz. - odszedł do motoru i odjechał.
,,Nie wiadomo czy się następnym razem obudzisz''- słowa rozbrzmiewały w jej głowie jeszcze przez chwilę. Analizowała je dokładnie. Groził jej. Po prostu jej groził... Po chwili ocknęła się i wsiadła do samochodu. Razem ze swoich szoferem odjechała do domu, ciągle rozmyślając o słowach jakie powiedział jej brunet.
Mierzył wzrokiem wszystkich, tak jak wszyscy mierzyli jego. Poczuł na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Odwrócił się.
Zobaczyl swój cień w postaci blondynki. Gdyby mogła wszędzie by za nim chodziła. Z pewnością. Odwrócił głowę i wbił wzrok w telefon. Odpisał na wiadomość Harry'emu
Kiedy odwrócił się kolejny raz, zauważył ją stojącą z jakimś chłopakiem i pilnie rozmawiającą z nim o czymś. Gestykulowała rękoma i się uśmiechała. W końcu przerwa dobiegała końca. Szli krok w krok do swojej sali.
Przepuścił ją w drzwiach.
- Nie wiedziałam, że mamy w grupie takiego dżentelmena- droczyła się z nim.
- Daj mi spokój. _ warknął. Poszedł na swoje miejsce. Usiadł niedbale. Głową mu pękała .
- Dobiorę was w dwuosobowe grupy. Musicie zrobić projekt. Zanalizować książkę, którą jutro wam podam- oświadczył profesor, który właśnie teraz zaczął wykłady. Na sali rozległ się głośny jęk niezadowolenia.
- I znając moje szczęście trafię na nachalną blondynkę - mruknął cicho do siebie. No i co? Nie mylił się.
Zajęcia trwały jeszcze kilka godzin, a on nie przejmował się niczym innym jak tym, że będzie musiał z nią współpracować. Nie lubił jej. Zdecydowanie jej nie lubił, a ona wręcz przeciwnie.
Miał jeszcze gorszy humior niż przedtem. Wyszedł z auli tak zdenerwowany że musiał zapalić. Zderzyl się z jakąś brunetką spiesząc się do wyjścia. - Sorry mała - ominął ją i poszedł dalej.
- Nic się nie stało!- nie zdąrzył tego usłyszeć. Owa brunetka była najlepszą przyjaciółką Ivi. Dziewczyny spotkały się przed wyjściem i pożegnały. Każda z nich mieszkała w innej części miasta. Blondynka wyszła z budynku i podeszła do limuzyny, która na nią czekała. Louis do niej podszedł, czym była naprawdę zdziwiona.
- Słuchaj, nie wiem jak ten projekt będzie wyglądał ale oblejesz.
- Chyba sobie żartujesz!- założyła ręce na piersiach i spiorunowała chłopaka wzroskiem- Zrobisz ze mną ten projekt. Nie obchodzi mnie czy ci się chce czy nie, jasne?- Nie lubił gdy ktoś mu się sprzeciwiał, ale jednocześnie ta dziewczyna coraz bardziej go ciekawiła.
- Nie rozkazuj mi. Nie jestem jednym z twoich kolegów. - warknął.
- Nawet bym tego nie chciała- była świadoma swoich słów. Robiła to specjalnie, bo zdąrzyła zauważyć, że takim zachowaniem naprawdę go wkurza. A jak sama twierdziła, wkurzenie chłopaka to połowa sukcesu- Myślisz, że cieszę się, że muszę to zrobić z największym dupkiem i tępakiem?
Louis wysuwa ręce z kieszeni. Poprawia swoją marynarkę tak że na chwilę odsłonił gnata. - Myślisz że cieszę się robić to z kobietą lekkich obyczajów. Latasz od jednego do drugiego.
- Słucham?!- krzyknęła oburzona. Na szczęście nikt tego nie usłyszał. Wszyscy się rozeszli. Została tylko ta dwójka- Nie wiesz o mnie nic. Więc się nie wypowiadaj, jasne?
- Oceniasz mnie tak samo jak ja ciebie. Z widoku. Ostrzegałem cię. Panuj nad słowami.
- No cóż, chyba jednak się mylisz- oparła się o samochód- ja mam podstawy by twierdzić, że taki jesteś. A ty? Ubzdurałeś to sobie. A no i nie musisz mnie przed niczym ostrzegać jestem dużą dziewczynką- puściła mu oczko i otworzyła czarne drzwi, ale chłopak ponownie je zamknął. Zmarszczyła czoło wpatrując się w niego tępo.
- Dużą ale głupią a to różnica. - prychnął. - Takie dziewczynki źle kończą. I nie jedna z skończyła
- No patrzcie go- zaśmiała się- znalazł się pan wszechwiedzący. Na pewno nie skończę gorzej niż ty, dupku- wypowiedziała te ostatnie słowa z większym naciskiem.
Pochylił się nad nią. - Mylisz kochanie. Bardzo się mylisz ale igraj z ogniem dalej. Nie wiadomo czy się następnym razem obudzisz. - odszedł do motoru i odjechał.
,,Nie wiadomo czy się następnym razem obudzisz''- słowa rozbrzmiewały w jej głowie jeszcze przez chwilę. Analizowała je dokładnie. Groził jej. Po prostu jej groził... Po chwili ocknęła się i wsiadła do samochodu. Razem ze swoich szoferem odjechała do domu, ciągle rozmyślając o słowach jakie powiedział jej brunet.
~~*~~
Siedzieli razem na
zajęciach. Nie odzywali się do siebie.
Nauczyciel śledził ich wzorkiem kilkakrotnie, aż w końcu wręczył im grubą książkę. Mieli opracować ''Pożegnaj się z niewinnością''. Kiedy Louis zobaczył ten tytuł głośno prychnął i odwrócił się do dziewczyny.
- Pożegnaj się z niewinnością. - powiedział do niej.
Przez jej ciało przeszedł dreszcz. Spojrzała na niego niewinnie i przygryzła mocniej wargę. Przysunęła do siebie książkę i kilka razy przejrzała jej wszystkie strony.
- Poważnie. Oblejemy.
Zaśmiała się.
- Nie. Przeczytamy to i zanalizujemy. To nie może być takie trudne. A chyba masz coś w tej twojej główce, prócz głupoty, prawda?- pokręciła głową mocno otwierając oczy.
- Jesteś taka zabawna - uśmiechnął się. - Naprawdę. Twoja naiwność nie zna granic.
- Oj- udała zmartwioną- czyli nic prócz głupoty? Jak przykro.
Zaczął się śmiać i to dość głośno. Naprawdę go bawiła. Była naiwna myśląc że nie może jej skrzywdzić. Myślała, że on z nią gra ale to było jego życie. Ktoś mu nie pasował - do piachu.
Nie wiedziała tego, a jej ogromną wadą było to, że kochała wkurzać ludzi.
- Możesz się uspokoić? - szturchnęła go w ramię, kiedy wykładowca po raz kolejny zwrócił chłopakowi uwagę.
- Nie mogę bo jesteś zabawna. - uciszył głos .
- Naprawdę się z tego powodu ciesze- powiedziała sarkastycznie- a teraz się zamknij, bo w przeciwieństwie do ciebie mam zamiar zdać ten semestr.
- Jasne. - zajęcia się skończyły. Louis miał dzisiaj wyścigi.
Śpieszył się do domu, ale dziewczyna jak zwykle uniemożliwiła mu to, tamując mu drogo do motocykla. - Musimy się dziś spotkać i wszystko omówić- powiedziała bawiąc się zamkiem skórzanej kurtki.
- Nie mogę. Poważnie. Poradzisz sobie. Wierzę w ciebie.
- Nie możesz, bo? - nie ustępowała. Zbliżyła się o krok do chłopaka i podniosła głowę, by mogła swobodnie spoglądać na jego mimikę twarzy.
- Pracuje .
- Gdzie?
- Mówiłem że jesteś głupia. - stwierdził. Odwrócił się od niej i odszedł.
- Stój! - krzykneła za nim- powiesz mi czy nie?! Proszę.- słowa wyleciały z jej ust niekontrolowanie. Nigdy nikogo o nic nie prosiła. Po prostu mówiła i zawsze dostawała to czego chciała.
- Jezu dziewczyno nie. Co cię to interesuje.
- Po prostu. Chce wiedzieć gdzie będziesz, w czasie kiedy powinniśmy się uczyć. I nie wkręcaj ze pracujesz, bo ci i tak nie wierze.
- Pracuję. Jadę na wyścigi po czym muszę ustalić akcje z grupą.
- aaaaaaa....- przeciągnęła swoja wypowiedz- mogę jechać z tobą?
- Nie. - odparł krótko i wsiadł na motor.
- No ej- jęczała. Nawet sie nie obejrzał a blondynka wskoczyła za nim i objęła go w talii- Proszę?
- Alivia nie. - powtórzył.
- Proszę- nie odpuszczała. Jak zwykle. Stawała się jeszcze bardziej uparta w miarę czasu, gdy ktoś jej odmawiał.
- Nie! Słuchaj mam swoje życie.
- No i fajne- wzruszyla ramionami- ale jak raz zabierzesz mnie na ten glupi wyscig no nic sie nie stanie.
- Nie mam zamiaru cię nigdzie zabierać.
- Zawsze jestes taki wredny? - nadal siedziala na tyle motocykla, ale juz nie obejmowala chlopaka w talii, siedziala wyprostowana i mowila surowym tonem.
- Tak. Zawsze. Mówiłem ci. Nie jestem twoja kolega.
- A ja ci mowilam, ze nie chce takiego kolegi- odburknela szybko. Byla zla. Nienawidzila gdy ktos caly czas jej sie sprzeciwial- wiesz ze nie odpuszcze. Co ci zalezy? Zawieziesz mnie tam i koniec.
- Dasz mi spokój i koniec.
- To jedziemy?
- Nie.
- No to sobie postoimy, skoro chcesz- wzruszyla ramionami i zaczela bawic sie koncowkami wlosow. Tak bardzo go prowokowala. A on nie chcial ustapic. Bal sie o nia. Wiedzial, jak jest na takich wyscigach. A z drugiej strony mial jej po prostu dosc. Ale ona za nic nie chciala odpuscic.
Zsadzil ją z motoru .odpalil silnik i jak.najszybciej odjechał.
Dziewczyna naprawde sie wkurzyla. Postanowila udowodnic mu jaka jest naprawde i ze on jest dupkiem. Wrocila do limuzyny i pojechala do domu. Na facebooku odnalazla informacje na temat dzisiejszych wyscigow. Ubrala krotka czarna spodniczke i do tego top w kolorze ekri. Na to zalozyla ramoneske i wszystko ozdobila zlota bizuteria. Wlosy rozpuscila i wyprostowala. Poprosila swojego szofera by zawiozl ja na miejsce wyscigow. Louis rozmawiał z kolegami z gangu. Ustalał kolejną akcje. W końcu to on był głową grupy jako najstarszy. Odwrócił się i zobaczył limuzyne. - Nie, tylko nie ona. - jęknął. Podeszli do swoich scigaczy i przygotowali się do startu. 25 lutego 2014
Co chwila spogladal w strone blondynki, ktora rozmawiala z Zaynem siedzacym na motocyklu. Nie wiedzial dlaczego, ale nie potrafil oderwac od niej wzroku.
Poza tym co ona tu robiła? Jest tak cholernie uparta co go mocno drażni. Musiał się skupić na jeździe. Od razu przejął prowadzenie. Zresztą z góry wiadomo było kto wygra. Król toru. Kładł motor na zakrętach i zaraz potem przyśpieszał aż przekroczył metę.
Zsiadl z motoru i jak zwykle mnostwo dziewczyn go oblegalo. Oprocz jednej. Ivi. Nie wiedzial dlaczego. Chodzila ciagle za nim, a jemu sie to podobalo. Kiedy zobaczyl, ze go olala wkurzyl sie.
Przepchnął się przez tłum wielbicielek. Zebrał chłopaków na akcje.
- Zadzwon pozniej- pomachala chlopakowi, ale mulat podszedl do niej i zabral ja ze soba. Louis nie wiedzial o co chodzi. Co ta dziewczyna z nim robila.
- Malik kurwa ona z nami nie jedzie - odepchnął ją tak że prawie upadła. - Jasne?! To nie jest impreza tylko twoja praca. Zapierdalaj na motor i jedziemy. - Sam wsiadł na swoją maszynę. Harry, Niall i Liam ruszyli a ich szef pojechał na przod
Spojrzal za siebie. Nigdzie nie zauwazyl Zayna. Dopiero pozniej zauwazyl go, jadacego tuz obok siebie. Z nia na siedzeniu. - Jade zawiezc ja do domu! -krzyknal w strone chlopaka, swojego szefa.
Louis mu nie odpowiedział. Zayn skręcił oddalając się od grupy.
Zawiozl dziewczyne pod dom, a ta ucalowala jego policzek na pozegnanie. Chlopak czym predzej wrocil do swojej pracy.
Zajęli się jednym z jubilerow. Mieli go okraść.
Nalozyli swoje kominiarki i ruszyli przed siebie.
Sprawa nie była trudna. Byli wyszkoleni. Właściciel sklepu został zabity. Louisowi za bardzo przeszkadZał.
Robil to zawsze, gdy ktos go wkurzyl, lub uzyl niewlasciwego slowa w stosunku do niego. Jednak nigdy nad nikim sie nie znecal. Nie lubil tego. Chlopak po prostu wyjmowal rewolwer i strzelal w swojego wybranka.
- No raz raz. - koordynował przyjaciółmi. Zabrali łup do toreb a potem Liam podjechał autem
Spakowali wszystko i odjechali z piskiem opon, zanim policja zdarzyla przyjechac.
Louis był tak zmęczony że zasnął na sofie w salonie.
Nauczyciel śledził ich wzorkiem kilkakrotnie, aż w końcu wręczył im grubą książkę. Mieli opracować ''Pożegnaj się z niewinnością''. Kiedy Louis zobaczył ten tytuł głośno prychnął i odwrócił się do dziewczyny.
- Pożegnaj się z niewinnością. - powiedział do niej.
Przez jej ciało przeszedł dreszcz. Spojrzała na niego niewinnie i przygryzła mocniej wargę. Przysunęła do siebie książkę i kilka razy przejrzała jej wszystkie strony.
- Poważnie. Oblejemy.
Zaśmiała się.
- Nie. Przeczytamy to i zanalizujemy. To nie może być takie trudne. A chyba masz coś w tej twojej główce, prócz głupoty, prawda?- pokręciła głową mocno otwierając oczy.
- Jesteś taka zabawna - uśmiechnął się. - Naprawdę. Twoja naiwność nie zna granic.
- Oj- udała zmartwioną- czyli nic prócz głupoty? Jak przykro.
Zaczął się śmiać i to dość głośno. Naprawdę go bawiła. Była naiwna myśląc że nie może jej skrzywdzić. Myślała, że on z nią gra ale to było jego życie. Ktoś mu nie pasował - do piachu.
Nie wiedziała tego, a jej ogromną wadą było to, że kochała wkurzać ludzi.
- Możesz się uspokoić? - szturchnęła go w ramię, kiedy wykładowca po raz kolejny zwrócił chłopakowi uwagę.
- Nie mogę bo jesteś zabawna. - uciszył głos .
- Naprawdę się z tego powodu ciesze- powiedziała sarkastycznie- a teraz się zamknij, bo w przeciwieństwie do ciebie mam zamiar zdać ten semestr.
- Jasne. - zajęcia się skończyły. Louis miał dzisiaj wyścigi.
Śpieszył się do domu, ale dziewczyna jak zwykle uniemożliwiła mu to, tamując mu drogo do motocykla. - Musimy się dziś spotkać i wszystko omówić- powiedziała bawiąc się zamkiem skórzanej kurtki.
- Nie mogę. Poważnie. Poradzisz sobie. Wierzę w ciebie.
- Nie możesz, bo? - nie ustępowała. Zbliżyła się o krok do chłopaka i podniosła głowę, by mogła swobodnie spoglądać na jego mimikę twarzy.
- Pracuje .
- Gdzie?
- Mówiłem że jesteś głupia. - stwierdził. Odwrócił się od niej i odszedł.
- Stój! - krzykneła za nim- powiesz mi czy nie?! Proszę.- słowa wyleciały z jej ust niekontrolowanie. Nigdy nikogo o nic nie prosiła. Po prostu mówiła i zawsze dostawała to czego chciała.
- Jezu dziewczyno nie. Co cię to interesuje.
- Po prostu. Chce wiedzieć gdzie będziesz, w czasie kiedy powinniśmy się uczyć. I nie wkręcaj ze pracujesz, bo ci i tak nie wierze.
- Pracuję. Jadę na wyścigi po czym muszę ustalić akcje z grupą.
- aaaaaaa....- przeciągnęła swoja wypowiedz- mogę jechać z tobą?
- Nie. - odparł krótko i wsiadł na motor.
- No ej- jęczała. Nawet sie nie obejrzał a blondynka wskoczyła za nim i objęła go w talii- Proszę?
- Alivia nie. - powtórzył.
- Proszę- nie odpuszczała. Jak zwykle. Stawała się jeszcze bardziej uparta w miarę czasu, gdy ktoś jej odmawiał.
- Nie! Słuchaj mam swoje życie.
- No i fajne- wzruszyla ramionami- ale jak raz zabierzesz mnie na ten glupi wyscig no nic sie nie stanie.
- Nie mam zamiaru cię nigdzie zabierać.
- Zawsze jestes taki wredny? - nadal siedziala na tyle motocykla, ale juz nie obejmowala chlopaka w talii, siedziala wyprostowana i mowila surowym tonem.
- Tak. Zawsze. Mówiłem ci. Nie jestem twoja kolega.
- A ja ci mowilam, ze nie chce takiego kolegi- odburknela szybko. Byla zla. Nienawidzila gdy ktos caly czas jej sie sprzeciwial- wiesz ze nie odpuszcze. Co ci zalezy? Zawieziesz mnie tam i koniec.
- Dasz mi spokój i koniec.
- To jedziemy?
- Nie.
- No to sobie postoimy, skoro chcesz- wzruszyla ramionami i zaczela bawic sie koncowkami wlosow. Tak bardzo go prowokowala. A on nie chcial ustapic. Bal sie o nia. Wiedzial, jak jest na takich wyscigach. A z drugiej strony mial jej po prostu dosc. Ale ona za nic nie chciala odpuscic.
Zsadzil ją z motoru .odpalil silnik i jak.najszybciej odjechał.
Dziewczyna naprawde sie wkurzyla. Postanowila udowodnic mu jaka jest naprawde i ze on jest dupkiem. Wrocila do limuzyny i pojechala do domu. Na facebooku odnalazla informacje na temat dzisiejszych wyscigow. Ubrala krotka czarna spodniczke i do tego top w kolorze ekri. Na to zalozyla ramoneske i wszystko ozdobila zlota bizuteria. Wlosy rozpuscila i wyprostowala. Poprosila swojego szofera by zawiozl ja na miejsce wyscigow. Louis rozmawiał z kolegami z gangu. Ustalał kolejną akcje. W końcu to on był głową grupy jako najstarszy. Odwrócił się i zobaczył limuzyne. - Nie, tylko nie ona. - jęknął. Podeszli do swoich scigaczy i przygotowali się do startu. 25 lutego 2014
Co chwila spogladal w strone blondynki, ktora rozmawiala z Zaynem siedzacym na motocyklu. Nie wiedzial dlaczego, ale nie potrafil oderwac od niej wzroku.
Poza tym co ona tu robiła? Jest tak cholernie uparta co go mocno drażni. Musiał się skupić na jeździe. Od razu przejął prowadzenie. Zresztą z góry wiadomo było kto wygra. Król toru. Kładł motor na zakrętach i zaraz potem przyśpieszał aż przekroczył metę.
Zsiadl z motoru i jak zwykle mnostwo dziewczyn go oblegalo. Oprocz jednej. Ivi. Nie wiedzial dlaczego. Chodzila ciagle za nim, a jemu sie to podobalo. Kiedy zobaczyl, ze go olala wkurzyl sie.
Przepchnął się przez tłum wielbicielek. Zebrał chłopaków na akcje.
- Zadzwon pozniej- pomachala chlopakowi, ale mulat podszedl do niej i zabral ja ze soba. Louis nie wiedzial o co chodzi. Co ta dziewczyna z nim robila.
- Malik kurwa ona z nami nie jedzie - odepchnął ją tak że prawie upadła. - Jasne?! To nie jest impreza tylko twoja praca. Zapierdalaj na motor i jedziemy. - Sam wsiadł na swoją maszynę. Harry, Niall i Liam ruszyli a ich szef pojechał na przod
Spojrzal za siebie. Nigdzie nie zauwazyl Zayna. Dopiero pozniej zauwazyl go, jadacego tuz obok siebie. Z nia na siedzeniu. - Jade zawiezc ja do domu! -krzyknal w strone chlopaka, swojego szefa.
Louis mu nie odpowiedział. Zayn skręcił oddalając się od grupy.
Zawiozl dziewczyne pod dom, a ta ucalowala jego policzek na pozegnanie. Chlopak czym predzej wrocil do swojej pracy.
Zajęli się jednym z jubilerow. Mieli go okraść.
Nalozyli swoje kominiarki i ruszyli przed siebie.
Sprawa nie była trudna. Byli wyszkoleni. Właściciel sklepu został zabity. Louisowi za bardzo przeszkadZał.
Robil to zawsze, gdy ktos go wkurzyl, lub uzyl niewlasciwego slowa w stosunku do niego. Jednak nigdy nad nikim sie nie znecal. Nie lubil tego. Chlopak po prostu wyjmowal rewolwer i strzelal w swojego wybranka.
- No raz raz. - koordynował przyjaciółmi. Zabrali łup do toreb a potem Liam podjechał autem
Spakowali wszystko i odjechali z piskiem opon, zanim policja zdarzyla przyjechac.
Louis był tak zmęczony że zasnął na sofie w salonie.
CZYTASZ= KOMENTUJESZ♥