sobota, 29 marca 2014

Rozdział 2


Maybe around somewhere around the time,
The moment I saw you, 
With your hair all sticking up,
I was so caught up, 
Cos baby it was damn cute,
I need you, to need me
__________________________________________________________________________
Wyjął z kieszeni paczkę papierosów i zapałil szluga. Wypuścił dym nasuwając na nos czarne okulary.
Mierzył wzrokiem wszystkich, tak jak wszyscy mierzyli jego. Poczuł na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Odwrócił się.
Zobaczyl swój cień w postaci blondynki. Gdyby mogła wszędzie by za nim chodziła. Z pewnością. Odwrócił głowę i wbił wzrok w telefon. Odpisał na wiadomość Harry'emu
Kiedy odwrócił się kolejny raz, zauważył ją stojącą z jakimś chłopakiem i pilnie rozmawiającą z nim o czymś. Gestykulowała rękoma i się uśmiechała. W końcu przerwa dobiegała końca. Szli krok w krok do swojej sali.
Przepuścił ją w drzwiach.
- Nie wiedziałam, że mamy w grupie takiego dżentelmena- droczyła się z nim.
- Daj mi spokój. _ warknął. Poszedł na swoje miejsce. Usiadł niedbale. Głową mu pękała .
- Dobiorę was w dwuosobowe grupy. Musicie zrobić projekt. Zanalizować książkę, którą jutro wam podam- oświadczył profesor, który właśnie teraz zaczął wykłady. Na sali rozległ się głośny jęk niezadowolenia.
- I znając moje szczęście trafię na nachalną blondynkę - mruknął cicho do siebie. No i co? Nie mylił się.
Zajęcia trwały jeszcze kilka godzin, a on nie przejmował się niczym innym jak tym, że będzie musiał z nią współpracować. Nie lubił jej. Zdecydowanie jej nie lubił, a ona wręcz przeciwnie.
Miał jeszcze gorszy humior niż przedtem. Wyszedł z auli tak zdenerwowany że musiał zapalić. Zderzyl się z jakąś brunetką spiesząc się do wyjścia. - Sorry mała - ominął ją i poszedł dalej.
- Nic się nie stało!- nie zdąrzył tego usłyszeć. Owa brunetka była najlepszą przyjaciółką Ivi. Dziewczyny spotkały się przed wyjściem i pożegnały. Każda z nich mieszkała w innej części miasta. Blondynka wyszła z budynku i podeszła do limuzyny, która na nią czekała. Louis do niej podszedł, czym była naprawdę zdziwiona.
- Słuchaj, nie wiem jak ten projekt będzie wyglądał ale oblejesz.
- Chyba sobie żartujesz!- założyła ręce na piersiach i spiorunowała chłopaka wzroskiem- Zrobisz ze mną ten projekt. Nie obchodzi mnie czy ci się chce czy nie, jasne?- Nie lubił gdy ktoś mu się sprzeciwiał, ale jednocześnie ta dziewczyna coraz bardziej go ciekawiła.
- Nie rozkazuj mi. Nie jestem jednym z twoich kolegów. - warknął.
- Nawet bym tego nie chciała- była świadoma swoich słów. Robiła to specjalnie, bo zdąrzyła zauważyć, że takim zachowaniem naprawdę go wkurza. A jak sama twierdziła, wkurzenie chłopaka to połowa sukcesu- Myślisz, że cieszę się, że muszę to zrobić z największym dupkiem i tępakiem?
Louis wysuwa ręce z kieszeni. Poprawia swoją marynarkę tak że na chwilę odsłonił gnata. - Myślisz że cieszę się robić to z kobietą lekkich obyczajów. Latasz od jednego do drugiego.
- Słucham?!- krzyknęła oburzona. Na szczęście nikt tego nie usłyszał. Wszyscy się rozeszli. Została tylko ta dwójka- Nie wiesz o mnie nic. Więc się nie wypowiadaj, jasne?
- Oceniasz mnie tak samo jak ja ciebie. Z widoku. Ostrzegałem cię. Panuj nad słowami.
- No cóż, chyba jednak się mylisz- oparła się o samochód- ja mam podstawy by twierdzić, że taki jesteś. A ty? Ubzdurałeś to sobie. A no i nie musisz mnie przed niczym ostrzegać jestem dużą dziewczynką- puściła mu oczko i otworzyła czarne drzwi, ale chłopak ponownie je zamknął. Zmarszczyła czoło wpatrując się w niego tępo.
- Dużą ale głupią a to różnica. - prychnął. - Takie dziewczynki źle kończą. I nie jedna z skończyła
- No patrzcie go- zaśmiała się- znalazł się pan wszechwiedzący. Na pewno nie skończę gorzej niż ty, dupku- wypowiedziała te ostatnie słowa z większym naciskiem.
Pochylił się nad nią. - Mylisz kochanie. Bardzo się mylisz ale igraj z ogniem dalej. Nie wiadomo czy się następnym razem obudzisz. - odszedł do motoru i odjechał.
,,Nie wiadomo czy się następnym razem obudzisz''- słowa rozbrzmiewały w jej głowie jeszcze przez chwilę. Analizowała je dokładnie. Groził jej. Po prostu jej groził... Po chwili ocknęła się i wsiadła do samochodu. Razem ze swoich szoferem odjechała do domu, ciągle rozmyślając o słowach jakie powiedział jej brunet.

~~*~~
 Siedzieli razem na zajęciach. Nie odzywali się do siebie.
Nauczyciel śledził ich wzorkiem kilkakrotnie, aż w końcu wręczył im grubą książkę. Mieli opracować ''Pożegnaj się z niewinnością''. Kiedy Louis zobaczył ten tytuł głośno prychnął i odwrócił się do dziewczyny.
- Pożegnaj się z niewinnością. - powiedział do niej.
Przez jej ciało przeszedł dreszcz. Spojrzała na niego niewinnie i przygryzła mocniej wargę. Przysunęła do siebie książkę i kilka razy przejrzała jej wszystkie strony.
- Poważnie. Oblejemy.
Zaśmiała się.
- Nie. Przeczytamy to i zanalizujemy. To nie może być takie trudne. A chyba masz coś w tej twojej główce, prócz głupoty, prawda?- pokręciła głową mocno otwierając oczy.
- Jesteś taka zabawna - uśmiechnął się. - Naprawdę. Twoja naiwność nie zna granic.
- Oj- udała zmartwioną- czyli nic prócz głupoty? Jak przykro.
Zaczął się śmiać i to dość głośno. Naprawdę go bawiła. Była naiwna myśląc że nie może jej skrzywdzić. Myślała, że on z nią gra ale to było jego życie. Ktoś mu nie pasował - do piachu.
Nie wiedziała tego, a jej ogromną wadą było to, że kochała wkurzać ludzi.
- Możesz się uspokoić? - szturchnęła go w ramię, kiedy wykładowca po raz kolejny zwrócił chłopakowi uwagę.
- Nie mogę bo jesteś zabawna. - uciszył głos .
- Naprawdę się z tego powodu ciesze- powiedziała sarkastycznie- a teraz się zamknij, bo w przeciwieństwie do ciebie mam zamiar zdać ten semestr.
- Jasne. - zajęcia się skończyły. Louis miał dzisiaj wyścigi.
Śpieszył się do domu, ale dziewczyna jak zwykle uniemożliwiła mu to, tamując mu drogo do motocykla. - Musimy się dziś spotkać i wszystko omówić- powiedziała bawiąc się zamkiem skórzanej kurtki.
- Nie mogę. Poważnie. Poradzisz sobie. Wierzę w ciebie.
- Nie możesz, bo? - nie ustępowała. Zbliżyła się o krok do chłopaka i podniosła głowę, by mogła swobodnie spoglądać na jego mimikę twarzy.
- Pracuje .
- Gdzie?
- Mówiłem że jesteś głupia. - stwierdził. Odwrócił się od niej i odszedł.
- Stój! - krzykneła za nim- powiesz mi czy nie?! Proszę.- słowa wyleciały z jej ust niekontrolowanie. Nigdy nikogo o nic nie prosiła. Po prostu mówiła i zawsze dostawała to czego chciała.
- Jezu dziewczyno nie. Co cię to interesuje.
- Po prostu. Chce wiedzieć gdzie będziesz, w czasie kiedy powinniśmy się uczyć. I nie wkręcaj ze pracujesz, bo ci i tak nie wierze.
- Pracuję. Jadę na wyścigi po czym muszę ustalić akcje z grupą.
- aaaaaaa....- przeciągnęła swoja wypowiedz- mogę jechać z tobą?
- Nie. - odparł krótko i wsiadł na motor.
- No ej- jęczała. Nawet sie nie obejrzał a blondynka wskoczyła za nim i objęła go w talii- Proszę?
- Alivia nie. - powtórzył.
- Proszę- nie odpuszczała. Jak zwykle. Stawała się jeszcze bardziej uparta w miarę czasu, gdy ktoś jej odmawiał.
- Nie! Słuchaj mam swoje życie.
- No i fajne- wzruszyla ramionami- ale jak raz zabierzesz mnie na ten glupi wyscig no nic sie nie stanie.
- Nie mam zamiaru cię nigdzie zabierać.
- Zawsze jestes taki wredny? - nadal siedziala na tyle motocykla, ale juz nie obejmowala chlopaka w talii, siedziala wyprostowana i mowila surowym tonem.
- Tak. Zawsze. Mówiłem ci. Nie jestem twoja kolega.
- A ja ci mowilam, ze nie chce takiego kolegi- odburknela szybko. Byla zla. Nienawidzila gdy ktos caly czas jej sie sprzeciwial- wiesz ze nie odpuszcze. Co ci zalezy? Zawieziesz mnie tam i koniec.
- Dasz mi spokój i koniec.
- To jedziemy?
- Nie.
- No to sobie postoimy, skoro chcesz- wzruszyla ramionami i zaczela bawic sie koncowkami wlosow. Tak bardzo go prowokowala. A on nie chcial ustapic. Bal sie o nia. Wiedzial, jak jest na takich wyscigach. A z drugiej strony mial jej po prostu dosc. Ale ona za nic nie chciala odpuscic.
Zsadzil ją z motoru .odpalil silnik i jak.najszybciej odjechał.
Dziewczyna naprawde sie wkurzyla. Postanowila udowodnic mu jaka jest naprawde i ze on jest dupkiem. Wrocila do limuzyny i pojechala do domu. Na facebooku odnalazla informacje na temat dzisiejszych wyscigow. Ubrala krotka czarna spodniczke i do tego top w kolorze ekri. Na to zalozyla ramoneske i wszystko ozdobila zlota bizuteria. Wlosy rozpuscila i wyprostowala. Poprosila swojego szofera by zawiozl ja na miejsce wyscigow. Louis rozmawiał z kolegami z gangu. Ustalał kolejną akcje. W końcu to on był głową grupy jako najstarszy. Odwrócił się i zobaczył limuzyne. - Nie, tylko nie ona. - jęknął. Podeszli do swoich scigaczy i przygotowali się do startu. 25 lutego 2014
Co chwila spogladal w strone blondynki, ktora rozmawiala z Zaynem siedzacym na motocyklu. Nie wiedzial dlaczego, ale nie potrafil oderwac od niej wzroku.
Poza tym co ona tu robiła? Jest tak cholernie uparta co go mocno drażni. Musiał się skupić na jeździe. Od razu przejął prowadzenie. Zresztą z góry wiadomo było kto wygra. Król toru. Kładł motor na zakrętach i zaraz potem przyśpieszał aż przekroczył metę.
Zsiadl z motoru i jak zwykle mnostwo dziewczyn go oblegalo. Oprocz jednej. Ivi. Nie wiedzial dlaczego. Chodzila ciagle za nim, a jemu sie to podobalo. Kiedy zobaczyl, ze go olala wkurzyl sie.
Przepchnął się przez tłum wielbicielek. Zebrał chłopaków na akcje.
- Zadzwon pozniej- pomachala chlopakowi, ale mulat podszedl do niej i zabral ja ze soba. Louis nie wiedzial o co chodzi. Co ta dziewczyna z nim robila.
- Malik kurwa ona z nami nie jedzie - odepchnął ją tak że prawie upadła. - Jasne?! To nie jest impreza tylko twoja praca. Zapierdalaj na motor i jedziemy. - Sam wsiadł na swoją maszynę. Harry, Niall i Liam ruszyli a ich szef pojechał na przod
Spojrzal za siebie. Nigdzie nie zauwazyl Zayna. Dopiero pozniej zauwazyl go, jadacego tuz obok siebie. Z nia na siedzeniu. - Jade zawiezc ja do domu! -krzyknal w strone chlopaka, swojego szefa.
Louis mu nie odpowiedział. Zayn skręcił oddalając się od grupy.
Zawiozl dziewczyne pod dom, a ta ucalowala jego policzek na pozegnanie. Chlopak czym predzej wrocil do swojej pracy.
Zajęli się jednym z jubilerow. Mieli go okraść.
Nalozyli swoje kominiarki i ruszyli przed siebie.
Sprawa nie była trudna. Byli wyszkoleni. Właściciel sklepu został zabity. Louisowi za bardzo przeszkadZał.
Robil to zawsze, gdy ktos go wkurzyl, lub uzyl niewlasciwego slowa w stosunku do niego. Jednak nigdy nad nikim sie nie znecal. Nie lubil tego. Chlopak po prostu wyjmowal rewolwer i strzelal w swojego wybranka.
- No raz raz. - koordynował przyjaciółmi. Zabrali łup do toreb a potem Liam podjechał autem
Spakowali wszystko i odjechali z piskiem opon, zanim policja zdarzyla przyjechac.
Louis był tak zmęczony że zasnął na sofie w salonie.

 ____________________________________________________________________________

CZYTASZ= KOMENTUJESZ♥

czwartek, 20 marca 2014

Rozdział 1.

Cause all I know is we said hello
And your eves looking like coming home
All I know it's a simple name, everything has changed
All I know is you held the door
You'll be mine and I'll be yours
____________________________________________________________
Londyn jak zawsze był ponury, Alivia siedziała w swojej klasie nudząc się i tępo wpratując w okno. Nie przepadała za literaturą. Tym bardziej, że nie lubiła nauczyciela, który ją prowadził. Kiedy skończyła notować książki, które muszą przeczytać na tym roku, zauważyła czarny motocykl, który podjechał pod budynek szkoły. Z motoru zsiadł umięśniony mężczyzna. Zdjął kask i poprawił brązowe włosy. Był ubrany w czarne rurki oraz czarną koszulę. Odwrócił się do wejścia, tak że teraz dziewczyna widziała jego twarz. Jej niebieskie oczy nie odrywały od niego wzroku. Pomimo tak wielkiej odległości dostrzegła jego rysy twarzy. Były inne niż wszystkich chłopaków w szkole. Miały w sobie coś wyjątkowego. Nie mogła jedynie dostrzeć koloru jego oczu, choć tak bardzo pragnęła je zobaczyć. Kiedy chłopak zatracił się w drzwiach odetchnęła głośno. Tak bardzo pragnęła go poznać. Poprawiła swoje jasne włosy, przeczesując na lewą stronę. Znów wróciła do notowania w zeszycie.
Chłopak siedział w gabinecie dziekana i ustalał swoje zajęcia. To była szkoła bardzo droga i dużo kosztowała.  Dziewczyna bardzo lubiła tę szkołę. Jej ojciec rozpieszczał ją jak najlepiej potrafił. Zastanawiała się tylko dlaczego taki chłopak jak on jest w tej szkole. Tutaj wszyscy chodzili ubrani w garnitury, a dziewczyny w spódniczki i koszule. A on był inny. Wiedziała, że chce go poznać, ale jeszcze nie wiedziała jak.
Wyszła na korytarz z zajęć. Poprawiła teczki w ręku. Louis zamknął za sobą drzwi od gabinetu. Przeszedł przez kawałek korytarza starając się nie popchnąć kogoś. Dziewczyny odwracały głowy za nim a on szukał tylko 203A.
Jednak on nie zwaracał na nie uwagi. Jak gdyby ich nie widział. Podążał korytarzem, a raczej błądził. Alivia idąc szukała go wzrokiem. Miała nadzieję, że odnajdzie go w tłumie. Aż w końcu jej się udało. Wpadła na niego niby przypadkiem.
- Może ci pomóc?- zagadała. Była jedną z najpopularniejszych dziewczyn w szkole. Wzorowo się uczyła, była wygadana. A przede wszystkim, dostawała zawsze to czego chciała.
- Taa w sumie - mruknął. - Wiesz gdzie jest 203A?
Jej serce zamarło na te słowa. Zaraz potem zaczęło skakać jak szalone. Miała ochotę zacząć krzyczeć ze szczęścia. Jeszcze nigdy się tak nie czuła. Jeszcze nigdy jedno spojrzenie chłopaka tak na nią nie zadziałalo.
- Pewnie- odpowiedziała piskliwym głosem- to moja sala. Też mam tam zajęcia.
- Aaa... - kiwnął głową.
Nie był zainteresowany towarzystwem, ale nie chciał być niegrzeczny. Dziewczyna zaprowadziła go do odpowiedniej sali.
Miała cichą nadzieję, że będzie z nią rozmawiał. Ale się myliła. Skinął tylko głową, dziękując i usiadł w ostatnim rzędzie. ,, A niech to szlag''- przeszło przez myśl blondynce. Siedziała w pierwszej ławce. Tak wiele dzieliło ją od tego chłopaka.
Louis pochylał się nad kartką zapisując co mówi rektor. Nie był zadowolony z tego, że musi studiować. Jednak chcąc mieć pieniądze na motory musiał zrobić to dla ojca. Zgodził się.
Nie miał zamiaru uczyć się jakoś specjalnie dobrze, nigdy tego nie robił. Nie rozumiał dlaczego ojcu tak bardzo zależało na tym by dostał się właśnie tutaj, na ten uniwerystet. Same kujony, ubierające sie tak samo- nie miało to nic wspólnego z tym, co fascynowało chłopaka. Czuł na sobie wzrok blondynki, która go tutaj przyprowadziła. Wiedział, ze nie będzie łatwo sie jej pozbyć. Miał tylko nadzieję, że spotka tutaj kogoś normalnego, z kim będzie mógł normalnie porozmawiać. Na przykład o motorach.
Zdecydowanie on się wyróżniał. I dobrze wiedział że zwrócił na siebie uwagi. Nie tylko tej blondynki. Poprawił się na krześle i przeciągnął. Czekał, aż zajęcia się zakończą. Każdy opuścił klasę, on się nie śpieszył. Zabrał rzeczy i wyszedł poprawiając pasek spodni.
Ivi, bo tak przyjaciele nazywali Alivię, szła w kierunku schodów, gdzie czekała na nią jak co dzień czarna limuzyna. Rozmawiała jeszcze z Vanessą, swoją najlepszą przyjaciółką, umawiając się na dzisiejszą imprezę nad basenem.
Zeszla na dół. Chłopak ją minął i wsiadł na motor.
- Ei!- krzyknęła podbiegając do motocykla- Wiem, że jesteś tutaj nowy, organizujemy dzis imprezę nad basenem. Wpadniesz?- stanęła na palcach, a zaraz potem z powrotem na całe stopy, przechodząc nerwowo z nogi na nogę. Mimo opinii jaką sobie wyrobiła, była bardzo wstydliwa, szczególnie jeśli chodziło o chłopaków.
- Nie - odpowiedział.
- Czemu?- odsunęła się o krok od motocykla. Jeszcze nikt nigdy nie mówił do niej tak oschłym tonem, ani jej nie odmawiał.
- Ponieważ mnie to nie interesuję - odpalił silnik i założył kask.
- Proszę- upierała się przy swoim, tym razem łapiąc chłopaka za ramię, ale ten zrzucił je i odjechał.
Louisa to bawiło. Naprawdę. Te wszystkie sprawy związane ze szkołą mało go obchodziły. Wrócił do domu.
Jego ojciec jak zwykle zadawał mnóstwo pytań, a ten od niechcenia na nie odpowiadał.
- Może w końcu znajdziesz sobie jakąś przyzwoitą dziewczynę!- odparł, kiedy skończył swój wywiad z synem,
- Ta, no. - odpowiedział z nad telefonu.
- Louis- syknął mężczyzna- zacznij myśleć o czymś innym niż te głupie motory!
- Ej, ej. Motory to mądre maszyny. Nie obrażaj ich.
- Nie obrażam- pokiwał głową ze śmiecham. Nie lubił gdy jego syn mówił o tych maszynach jak o kimś kto ma uczucia, jak gdyby je kochał- Mówię po prostu że powninieneś myśleć o sobie, swojej przyszlości. Racjonalnie- podkreślił ostatnie slowa, unikając w tym samym opowieści o tym, jak to Louis chce w przyszłości startować w zawodach, czy zostać szefem gangu Christiana, ojca Louisa, to śmieszyło.
- Daj mi spokój. - poprosił grzecznie.
22 latek podniósł się z krzesła i poszedł do garażu. Usiadł przy jednym ze ścigaczy i zaczał go reperować. Nazwał go Speed.
Postanowił zadzownić do swojego przyjaciela po fachu, Zayna i pojechać na tę całą imprezę. Ale nie po to by się tam zabawić, ale by ją zepsuć. Często to robili, bo takie imprezy najzwyczajniej ich śmieszyły.
- Tylko, masz jakiś plan? - spytał Mulata.
- Robimy to co zawsze. Wchodzimy, szukamy zaczepki i jak się zdąrzyłem dowiedzieć, jest to impreza nad basenem, wszystkie lale wrzucamy do wody a jak jakiś chłopak będzie sie stawiał, dostanie od ciebie- posłał mu oko. Louis może i nie był grzecznym chłopcem, ale nie lubił się być. Uważał to za zachowanie karygodne i czył się źle gdy miał kogoś uderzyć, skrzywidzć- A no i pamiętaj zabrać alkohol- to był jego słaby punkt. Pił często, zbyt często. Miał z tym problem, ale nie dopuszczał do siebie tej myśli.  To było dla niego trudne. Może stawał się alkoholikiem? Ale nikt nie wyciągnął do niego ręki i nie powiedział "NIe pij". Wiec teog n ie wiedział. Pokiwał głową i zabrał komórke. Poszli do domu, gdzie z lodówki zabrali parę butelek czystej. Upił kilka łyków, wiedząc że czeka go jazda motocyklem, nie przesadzał. Resztę schował do schowka pod siedzeniem i wsiadł na motocykl. Zayn uczynił to samo i ruszyli w drogę.
Wiedzieli gdzie jest impreza. Bez problemu tam trafili. Ładne dziewczyny w strojach piły piwo i rozmawiały z kolegami. Zayn i Louis szli ramię w ramię. Trochę jak bad boys
Louis podszedl do stolika i wsunal do swojej kurtki kilka butelek wodki. Reszte stracil jednym ruchem, wprawiajac wszystkich gosci w zaklopotanie.
- Uupps. - zaśmiał się. Wskazał Zaynowi dziewczyny głową.
Chłopak podszedł do nich i jedną z nich przerzucił sobie przez ramię. Obserwował jak idzie w kierunku basenu. Louis uczynił to samo, podchodząc do blondynki, która zaczepiała go dziś kilkakrotnie i zapraszała na tę imprezę.
- Kąpiel c się przyda.
- Puść mnie!- krzyknęła uderzając chłopaka rękoma w plecy. Kiedy podeszli do basenu, ten chciał ją do niego wrzucić. Niestety pech chciał, że chłopak wylądował w wodzie razem z nią, pociągnięty za kurtkę. Zaśmiał się. Podciągnął na murku i wyszedł na trawę. Podszedł do kolegi i rzucił mu butelkę alkoholu. Pili wódkę idąc do motorów.
- Idiota!- krzyknęła Ivi, idąc za chłopakiem. Dorwała go kiedy znajdował się tuż przy motorze- Co ty sobie nie wyobrażasz?!- krzyknęla w jego stronę, nie zdając sobie sprawy z tego, z kim tak naprawdę rozmawia- Jesteś jakiś nienormalny! Zniszczyłeś z tym twoim koleżką całą imprezę!
Złapał jej twarz jedną ręką. - Opanuj się. Uważaj komu wylewasz emocje. - odepchnal ją i wsiedli na motory.
- I co?!- krzyknęła w jego stronę kiedy miał już odjeżdżać- Teraz mnie tutaj zostawisz?! Całą przemokniętą?!
- Sam jestem mokry i nie przeżywam. Koledzy cię na pewno odwiozą.
- Ta. Na pewno- jęknęła z sarkazmem, nadal obserwując chłopaka. Próbowała wzbudzić w nim poczucie winy. Użalała się nad sobą, a tak naprawdę jedyne co chciała to usiąść z nim na tym motorze i objąć go w pasie.
- No. Jak przyszłaś tutaj to i poradzisz sobie z powrotem do domu. Zayn jedziemy.
- Dupek- syknęła i odwróciła się do niego plecami. Twarz Louisa poczerwieniała. Nienawidził tych słów. Nie cierpiał, gdy ktoś go tak nazywał. Dupek.
Zacisnął zęby i warknął. Przyciągnął ją za zapiecie kostiumu do tylu.

- Nigdy więcej tak nie mów. Wsiadaj kurwa.
Na jej twarzy pojawił się uśmiech, ale starała się go ukryć. Powoli wskoczyła na motocykl i złapała się za kurtkę chłopaka. Przygryzała mocniej wargę. Była jednocześnie tak zła, że zniszczył jej imprezę, ale jednocześnie cieszyła się, bo to z nią rozmawiał i to ja wiózł na swoim motorze. Wszystkie dziewczyny będą jej tego zazdrościły, była pewna.
Odjechal przechylajac motor na bok. Umiał dużo sztuczek. W końcu sie na nich ścigał od lat.
Robił je specjalnie. Wchodził szybko w zakręty. Czuł jak dziewczyna obejmowała go coraz mocniej, zaciskając pięści. I o to mu chodziło. Uśmiech pojawil się na jego twarzy. Przyśpieszył.
- Gdzie mam cię zawieźć?
Alivia podała adres chlopakowi. Była jednocześnie przerażona, ale i tak bardzo szczęśliwa. Czuła się dziwnie jadąc na motorze w przemoczonej bluzce i majtkach od stroju kąpielowego. Starała się o tym nie myśleć. Przypomniało jej się, gdy była na wakacjach. Zawsze chodziła w jednoczęściowym stroju, gdyż jej ojciec zabraniał odsłaniać zbyt wiele ciała. Ciekawe co pomyślał by teraz widząc ją pół nagą przemierzającą ulice Londynu na motorze z obcym chlopakiem? No tak, pewnie nie byłby zadowolony.
Louis zajechał pod jej dom. Był bardzo ładny i bogaty. Zaparkował z piskiem.
Bardzo przypominał mu jego, choć wydawał się jeszcze większy.
- Dziękuję- powiedziała dziewczyna zeskakując z motocykla.
- Proszę. - mruknął i wykręcił.
Stała jeszcze chwilę przed wyjściem wpatrując się jak chłopak odjeżdżał. Wiedziała, że musi go zdobyć. Poczuła do niego coś, czego nie potrafiła ubrać w żadne słowa.
Louis z Zaynem siedzieli w salonie pijąc alkohol. Rozmawialio glupotach.
- Ta dziewczyna zdecydowanie na ciebie leci!- zaśmiał się mulat popijając truciznę. Był osobą raczej mało mówną. Często się peszył. Sprawiał pozory twardego buntownika, a tak naprawdę był całkiem inny. Może dlatego to ukrywał? Bał się, że ktoś weźmie go za nieudacznika?
- Nie. Obchodzi. Mnie. To. - mruknął. Taka była prawda. Pol szkoły do niego zarywalo.
Pomimo jego pierwszego dnia w tym miejscu, pełnym rozwydrzonych nastolatków, widział jak dziewczyny rozbierały go wzrokiem. Był do tego przyzwyczajony. Mógł mieć każdą. Każda go pragnęła, jego ciała. Ale on się tym nie przejmował. Jego miłością były motocykle, którym w pełni się oddał. Nigdy nie przyznał się do tego, że jest jeszcze prawiczkiem. Z jednej strony wstydził się tego, ale z drugiej... miał to gdzieś. Jak cały otaczający go świat.
Spotykał się z jedną dziewczynw ale nie na stale. Nie interesowały go związki. Tylko i wyłącznie motory. Z przyjacielem zasneli nad ranem. Ale z kacem musiał iść na zajęcia. Założył czarny t-shirt. Potem spodnie znów tego samego koloru. Ubrał trampki i pojechał do szkoly
Zaparkował motocykl i przerzucił brązową torbę przez ramię. Nienaiwdził tego miejsca. Był w nim dopiero drugi dzień, a wiedział, ze i tak nic dobrego nie wniesie do jego życia. Dziewczyny szeptały sobie coś do ucha kiedy obok nich przechodził, a inne machały do niego i rzucały krótkie 'hej'. Śmiał się z tego, a czasem nawet odmachał, dla zabawy. Zajął na sali swoje miejsce i czekał na rozpoczęcie się wykładów.
Z tylu miał dobry widok na wszystko. Widział i słyszał wszystko co się działo.
Jego wzrok mimowolnie skupił się na blondynce, którą wczoraj podwiózł do domu. Irytowało go jej zachowanie. Ale jednocześnie wyczuwał w niej coś, czego nie miały żadne inne dziewczyny.
Zamrugal oczami i otrząsnął się. Zaczął zapisywać co mówi jego profesorka. Już ustala egzamin.
Przewrócił kilkakrotnie oczami i pomyślał o tym co go czeka. Nie chciał się uczyć, nie lubił tego robić, ale wiedział, że jeśli nie zda tych egzaminów, jego ojciec całkowicie odetnie jego dochody. A tego nie chciał. Ogłoszono godzinną przerwę. Wyszedł z auli i udał się przed wyjście. Usiadł na schodach i zaczął klikać coś w telefonie.
_______________________________________________________________________
Hej! :)
Pierwszy rozdział- jest stres! :)

Podoba się? 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ♥